Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii (…). (J 12,1)
W sobotni wieczór widzimy Jezusa na kolacji w domu Łazarza, Marty i Marii. W miarę jak Jezus zbliżał się do Jerozolimy, w miarę jak przybliżała się jego śmierć, kolejne drzwi stawały się przed nim zamknięte, a popierające Go rzesze topniały. Drzwi domu Łazarza pozostały jednak otwarte. Usiądę w pokoju razem z Jezusem. Będę patrzeć na Marię, która z wielką miłością namaszcza Jego nogi, suszy swoimi włosami. Jezus doświadcza w tym domu prawdziwej przyjaźni. Trójka rodzeństwa jest dla niego wsparciem w ostatnich dniach życia. Przywołam w pamięci sytuacje, w których byli wokół mnie przyjaciele, ludzie, którzy wyciągnęli do mnie pomocną dłoń. Pomyślę też o tych, wokół mnie, którzy potrzebują pocieszenia, komu ja mogę udzielić wsparcia?
W cichej atmosferze domu Łazarza, pośród wielu gestów przyjaźni i ciepła, Jezus nie może jednak bezpiecznie ukryć się przed wrogami. W towarzystwie jest Judasz – wrogi w stosunku do Marii, ale przede wszystkim do Jezusa. Popatrzę na twarz Judasza, posłucham jak przewrotnie się odzywa, jak kłamie. Popatrzę jak Jezus broni zmieszanej Marii.
Dziś Jezus przychodzi do mojego życia jak do Betanii. Przychodzi ze swoim słowem. Popatrzę na swoje życie jak na tamten dom. Dostrzegę w sobie życzliwość, potrzebę przyjaźni z Jezusem, z innymi ludźmi, te wszystkie intymne chwile, które dały i ciągle dają mi szczęście. Popatrzę też na „rysy” w tym obrazie: ludzkie złośliwości, manipulacje, napięcia i konflikty… Opowiem o nich Jezusowi, który nie ulega dominacji ludzkiej, ale staje po stronie kobiety i mówi do złośliwego Judasza: Zostaw ją!
Dzisiejsza ewangelia uczy każdego z nas czym różni się słowo „dać siebie” od słowa „poddać się”. Jezus „oddaje siebie” za Marię, za niewidomych, za sparaliżowanych etc. Oddaje siebie „aby owce miały życie i miały je w obfitości” (por. J 10,10), ale nigdy się nie poddaje, nie porzuca swojego projektu miłości. Podziękuję Bogu za te momenty, w których ja przekraczam i oddaję siebie na rzecz swojego zdrowia, lepszego życia mojej rodziny, bliskich. Będę prosić Jezusa, aby dodał mi sił bym się nie poddawał.
Modlitwa
Mój Jezu Ty przed torturami i śmiercią szukałeś pocieszenia w domu przyjaciół. Bądź moim światłem, wyprowadzaj mnie z samotności i izolacji. Prowadź tam, gdzie znajdę pomoc, pocieszenie i życiodajne relacje. I tak kształtuj moje serce, abym pocieszał i wspierał tych, którzy stracili siły. Ty jesteś naszym zmartwychwstaniem, siłą życia, które jest silniejsze niż siła człowieka. Tobie oddaje się dziś na nowo w mocy Ducha Świętego. Amen.