Był pewien chory, Łazarz z Betanii, z miejscowości Marii i jej siostry Marty. Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat Łazarz chorował. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: «Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz». Jezus usłyszawszy to rzekł: «Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą» […] A gdy Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg i rzekła do Niego: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł». Gdy więc Jezus ujrzał jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: «Gdzieście go położyli?» Odpowiedzieli Mu: «Panie, chodź i zobacz!». Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: «Oto jak go miłował!» (Zob. J 11,1-44)
Cierpienie samo w sobie jest często ogromnym dramatem i udręką życia ludzkiego. Nie stanowi wtedy żadnego sensu ludzkiej egzystencji, a nawet jest jej zaprzeczeniem. Patrząc powierzchownie jest ono pozbawieniem jakichkolwiek racjonalnych podstaw istnienia życia człowieka. Po co Bóg stworzył człowieka, dla cierpienia i śmierci? Czy nie jest to jakiś kosmiczna tragikomedia z dobrze bawiącym się Bogiem i człowiekiem w roli głównej?
Dzisiejsza ewangelia stanowi odpowiedź Boga dla człowieka cierpiącego. Tak, cierpienie w swej istocie wiąże się z bólem, trudem, udręką, bezsensem, rozpaczą, poczuciem straty i żalu. Jezus nad grobem Łazarza odczuwa dotkliwy ból utraty kogoś, kogo kochał. Wie, co to znaczy śmierć bliskiej osoby, czuje ogromny smutek i rozdzierający serce ból bliskich Łazarza. Jezus w swej postawie nie chowa się za pięknym tłumaczeniem i wzniosłymi pocieszeniami, nie sili się na uśmiech, gdy serce w całej swej wrażliwości cierpi. Jezus zapłakał…
Jakby chciał powiedzieć: tak, ten świat jest niedoskonały, tyle w nim cierpienia, tak wiele powodów do płaczu. Mamy prawo płakać… Mamy prawo czuć, że coś straciliśmy, że czegoś nie doświadczyliśmy, mamy prawo czuć bunt przemieniający się w rozdzierający niebo krzyk…. DLACZEGO!!!
Bóg nie każe czekać długo na odpowiedź, ale właśnie daje nam Jezusa, abyśmy Mu zaufali i zaczęli wsłuchiwać się w Jego głos. Abyśmy zaczęli wsłuchiwać się w bicie Jego serca, abyśmy poczuli to, co poczuło Jego serce…. sens cierpienia.
Sens cierpienia możemy odnaleźć tylko w głębokim wtuleniu się w tego, który kocha. Sens cierpienia możemy odnaleźć w czułej obecności bliskiej osoby. Sens cierpienia możemy odnaleźć tylko pod jednym warunkiem – musimy czuć się kochani przez Boga, który przemawia przez miłość drugiego człowieka.
Miłość nadaje przedziwną wartość cierpieniu, dodaje sił do jego znoszenia, pogłębia odczucie jej intensywności – w nieracjonalny sposób cierpienie staje się trudnym bratem miłości, który o niej dużo mówi…
Miłość, każde cierpienie przemienia w doświadczenie bliskości, której nie jest w stanie dać żadna przyjemność.
Cierpienie nie jest najgorszą stroną życia ludzkiego, ale brak miłości. To brak miłości zabija, nie cierpienie.
Modlitwa
Dobry Jezu, Ty zapłakałeś nad grobem Łazarza, naucz mnie płakać nad moimi grobami. Ty w śmierci widziałeś życie, daj mi wzrok wiary przenikający mrok beznadziei. Ty kochałeś Łazarza, daj mi kogoś, kto pokocha mnie.
Trudne słowa…
Chyba łatwiej się schować i nie pozwolić się nikomu kochać.
Dlaczego? Może z długoletniego przyzwyczajenia, a może ze strachu przed tym, co nieznane…
Panie, Ty kochałeś Łazarza, daj mi kogoś, kto pokocha mnie……