Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą… Łk 1,26-38
Czy te słowa naprawdę mogą odnosić się do mnie? Czy to podnoszące na duchu i tchnące nadzieją pozdrowienie archanioła może dotyczyć również mnie? Mnie grzesznika? Mnie doszukującego się w sobie jedynie braków, niedoskonałości i słabości?
Mój „wewnętrzny krytyk” stwierdza, że to nie możliwe, że na takie pozdrowienie to trzeba sobie solidnie zasłużyć, czymś wielkim wykazać, coś sobą reprezentować, być kimś, albo jakimś… Ale serce, a przede wszystkim ta nietknięta przez „krytyka-oskarżyciela” jego maleńka cząstka, wstydliwie i nieśmiało oczekuje innego głosu potwierdzenia: „Tak, to do Ciebie te słowa. Nie musisz niczym zasłużyć, ani niczym wielkim się wykazać, ani niczego szczególnego sobą reprezentować – wystarczy, że jesteś. Tak, jak Maryja”.
Którego głosu mam posłuchać? Krytyk jest przecież inteligentem, jest uczony, ma doktorat i wie co mówi. On mnie przecież traktuje jak dorosłą osobę, stawia wymagania, motywuje, mobilizuje. Gdybym tylko chciał to przecież mogę się „spiąć” i być taki, jak on chce. Ale wątpię w to, że on mnie tak naprawdę zna. Wie jak ma wyglądać mój ideał, ale czy on mnie zna? Czy on mnie rozumie? Bardzo w to wątpię…
W tym drugim, delikatnym głosie odnajduję troskliwość ojca lub matki o swoje niedojrzałe jeszcze dziecko i chociaż przy nim czuję się troszkę jak zagubiony chłopiec, to przecież właśnie ten głos brzmi znajomo. Mam wrażenie, że Ten, który wypowiada te słowa, właśnie On i tylko On mnie zna i wie czego pragnę. Kiedy Go słucham czuję się przyjęty, kochany, wartościowy. Ten dźwięk i każde wypowiedziane słowo wlewa we mnie otuchę i takie przekonanie, że jestem i mogę być pełen łaski, to znaczy pełen siły, bo On jest ze mną. Bo On kocha.
Kim jest ten tajemniczy Ktoś? A może to właśnie głos archanioła przez którego przemawia Bóg Ojciec? Maryja nie miała takich wątpliwości. Ona wiedziała, że to On. Dlatego uwierzyła, że to do niej, a nie do kogo innego – godniejszego niż Ona – skierowane są te słowa archanioła. Przyjęła przesłanie usłyszanych słów i z łatwością podjęła decyzję. A ja często się waham. Nie dowierzam głosowi Ojca. Bywa, że większym autorytetem jest dla mnie „krytyk inteligent”. Ale dzięki temu dzisiejszemu słowu wiem, że to, co tracę przez niewierność mogę odzyskać przez wiarę. Maryja będzie mnie w tym wspomagać.
Modlitwa
Maryjo Niepokalana! Oto dziś poświęcam Twojemu Niepokalanemu Sercu całą moją osobę. Chcę wprowadzać Cię coraz głębiej w całe moje życie. Mój umysł, wolę, serce, skarb wiary, moje ograniczenia, porażki, radości, moje „zaczynanie od nowa”, moje rozliczne obowiązki, relacje z innymi ludźmi, wszystko to powierzam Twej macierzyńskiej trosce. Wszystko co mnie stanowi i co posiadam, składam w Twoje ręce. Proszę, przenikaj to wszystko, co mnie ukształtowało: moment poczęcia, konsekwencje grzechów moich bliskich, trudne wydarzenia, proces i sposób mojego wychowania, moje dotychczasowe wybory. Rodziców, bliskich, znajomych i innych ludzi, którzy zostawili ślad w moim sercu. Maryjo, weź i uporządkuj to wszystko, co wpływa na kształt mojej miłości i sposób myślenia o Bogu, sobie i bliźnich. Błagam Cię, odkryj przede mną prawdę Kim jest Bóg i kim jestem ja. Zabierz lęki i ograniczenia, które utrudniają chęć wnikania w głębiny serca i przemieniania go Bożą łaską. Daj mi odwagę do pracy nad sobą i moc przezwyciężania pokus złego ducha. O Niepokalane Serce Maryi, roztocz nade mną swoje panowanie i rozporządzaj mną i moją ofiarą według zamiarów i planów Bożych. Zawierzam Ci mój los i ufnie powierzam się Tobie.
Br. Michał Deja