Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono. Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, /które mówi/, że On ma powstać z martwych. (J 20,1-9)
Dla niej ten poranek rozpoczął się już wcześniej, kiedy spotkała Go po raz pierwszy. Wtedy, gdy stanął przy niej, pochwyconej na cudzołóstwie, przywleczonej przed tłum żądnych wymierzenia najsurowszej kary przedstawicieli społeczności żydowskiej. Tamtego południa zaczęło się dla niej zmartwychwstanie, gdy usłyszała te słowa: Nikt cię nie potępił? I zobaczyła, że nikt. I ponownie usłyszała od Niego Samego: I ja Ciebie nie potępiam, idź i nie grzesz więcej.
Jej poranek świtał coraz jaśniejszym światłem, gdy słowa te przenikały coraz bardziej w głąb niej samej. Dotykały swoją mocą jej myśli: Można mnie nie potępiać?! To oznacza, że pomimo życia, które do tej pory prowadziłam, nie będę potępiona? Słowa te przemieniały jej uczucia: Można mną nie gardzić? Można być dla mnie miłym i dobrym? Dalej, słowa te ogarnęły całą jej osobę: Można mnie szanować? Nie muszę być obiektem bezwstydnej pożądliwości? Czy można mnie pokochać miłością bezinteresowną, dla mnie samej?
Zmartwychwstanie stawało się jej rzeczywistością, gdy przestawała sama siebie potępiać: Nikt mnie nie potępia, nawet Bóg! Dlatego ja też sama nie chcę siebie ranić: nie muszę grzeszyć, nie muszę robić niczego, co jest wbrew moim najgłębszym pragnieniom. Idź, nie grzesz więcej, tzn. odkryj prawdziwą siebie, nie idź za połowicznymi rozwiązaniami, nie zadowalaj się chwilowymi przyjemnościami, nie karm się iluzją tymczasowych relacji.
Zmartwychwstanie dla niej, to nie był tylko brak potępienia, to nie wyłącznie moralna poprawność, to nie nakaz: Idź i nie grzesz więcej! ale przede wszystkim: Idź, ale wróć do mnie! Daj się pokochać, przyjmij Bożą miłość i łaskę bycia z Bogiem w jedności serc. Ona wróciła do Niego. Namaściła Go szlachetnym, drogocennym olejkiem na czas wypełnienia się Jego misji, na czas męki. Narodziła się na nowo, narodziła się dla Chrystusa. (zob. J 12,1-11)
Jej zmartwychwstanie to tęsknota za pełnią życia, której doświadczyła w obecności Jezusa, tęsknota która nie dawała jej spokoju, wewnętrznie wołała, wzywała nadzieją, wiarą i miłością. Tego poranka pragnęła, aby choć trochę być bliżej choćby Jego ciała złożonego w grobie. Szukała Swojego oblubieńca. «Wstanę, po mieście chodzić będę, wśród ulic i placów, szukać będę ukochanego mej duszy». (PnP 3, 2)
Niedzielny poranek dla niej to także chwila niepewności. Czy aby to wszystko, czego doświadczyła, co pozwoliła w sobie ożywić, swoje marzenia i tęsknoty, pragnienia pełni szczęścia, czy to jest w ogóle możliwe? Przerażona pobiegła co sił do Apostołów, aby powiedzieć im, że stało się coś złego, że grób otwarty, a Jego nie ma! Miłość Marii obudziła Apostołów. Ona Go kochała, ale potrzebowała ich do zrozumienia tego, co się stało. Przyniosła im tą niepokojącą wiadomość, bo z pustym grobem nie potrafiła żyć. W swoich ciemnościach potrzebowała ich wiary, wiary wspólnoty Kościoła.
Zmartwychwstanie to doświadczenie wspólnoty z Apostołami, czyli doświadczenie wspólnoty żywego Kościoła. To żywa obecność Jezusa pomiędzy tymi, którzy nie mogą spać z powodu Jego miłości wyganiającej z domu przed świtem, aby być bliżej Niego. Zmartwychwstanie to życie we wspólnocie braci i sióstr zapatrzonych w niebo, a nie w chłodną otchłań grobowca. To wspólnota wspierająca każdego, kto stanie przed pustym grobem i nie wie, co dalej ze sobą zrobić. Wspólnota dająca nadzieję, że można być wolnym i szczęśliwym, że można być kochanym i szanowanym, żyć bez lęku w atmosferze cierpliwego wsparcia i dobrej akceptacji. Wspólnota bez pokusy potępienia, ale dojrzałego zrozumienia i wsparcia.
Jej dzień zmartwychwstania zaczął się, gdy w agresywnym tłumie żądnym osądu spotkała Jego, który stanął tam specjalnie dla niej. I już jej nigdy nie zostawił.
A kiedy zaczęło się Twoje zmartwychwstanie?
Modlitwa
Panie, już zawsze bądź ze mną, już nie zostawiaj mnie samego przy pustym grobie! Chcę codziennie wpatrywać się w Twoje oczy i widzieć, że mnie kochasz, że mnie nigdy nie odrzucasz, że jesteś specjalnie dla mnie. Chcę to czuć, że dla Ciebie jestem najważniejszy, jedyny, i wyjątkowy (nie ma nikogo na świecie takiego jak ja!) Amen.
Piękna Medytacja.
Jakby trochę o mnie, ale ja chyba wciąż czekam na swoje zmartwychwstanie…
Dziękuję…
Dziękuję za Medytacje,
za przygotowanie do Świąt Wielkiejnocy 🙂
I gratuluję świetnej akcji na Fb.
PS.
od pierwszego tygodnia brakowało mi autorów lub… autora tych znakomitych rozważań.
Myślę, że słowa nabierają większej mocy, kiedy pochodzą od konkretnej osoby, nawet jeśli jej nie znamy.
Moje wędrowanie
Moje upadanie
Moje powstawanie
Twoje miłowanie….
Genialna jest ta medytacja… zdecydowanie o mnie… zresztą nie tylko ta,
ba… mało która o mnie nie była…
Chciałam się w nich odnaleźć… bardzo chciałam by były o mnie – chciałam to Słowo „wziąć” osobiście – by stało się Spotkaniem… by poruszyło do działania… i poruszyło…
Bardzo dziękuję za te rozważania…
Jak bardzo Słowo Boga może „przylegać” do mego życia… to niesamowite… nie osądza, nie karci, nie krytykuje… ale jest „po mojej stronie” – staje „za mną” a nie „przeciwko mnie”… to swoisty „przewrót kopernikański”… bardzo był mi potrzebny…Dziękuję!
Bardzo,bardzo dziękuję za ten (dla mnie: cudowny) cykl rozważań-medytacji Wielkopostnych.
Teksty Pisma Swiętego przecież znane, a tu zupełnie inna interpretacja, położenie akcentów na inne punkty… Dla mnie novum i strzał w dziesiątkę. Suuuuuuuuuper !!!!!!!!!!
P.S. Myślę, że mimo, iż WP już się skończył, rozważania te nadal będą dostępne i będzie można sobie do nich wracać? 😉
Pozdrawiam Ojców Kapucynów i życzę Bożego błogosławieństwa w Waszej pracy.