Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, aby ci, którzy nie widzą przejrzeli, a ci którzy widzą stali się niewidomi. J 9,39
Zacytowana deklaracja Pana Jezusa ma w sobie coś charakterystycznego dla Jego nauczania. Znamy podobne wypowiedzi dotyczące chociażby utraty życia i odzyskania go, albo ubóstwa, które w Jego oczach jest bogactwem i takiego bogactwa co jest wielką, ludzką biedą. Wszystkie tego typu słowa Jezusa wprowadzają nas w pewne zakłopotanie. Podobnie może być z dzisiejszą medytacją ewangelicznego fragmentu o człowieku niewidomym od urodzenia. Jednak w tej wypowiedzi Pana Jezusa nie ma sprzeczności. Odkrywamy w niej coś paradoksalnego, jakąś zaskakującą przemianę i zdumiewające zakłamanie zarazem. Ślepiec dzięki interwencji Jezusa zaczyna widzieć, a człowiek, mieniący się pełnią rozumienia, okazuje się być godnym pożałowania ślepcem zamkniętym na światło prawdy.
Przemoc jest najczęściej wynikiem głębokiej ślepoty ludzi, którzy uważają, że wszystko widzą we właściwym świetle, że wszystko rozumieją jak należy. Samych siebie prezentują jako mądrzejszych, rozumniejszych, pragnących większego dobra niż ich ofiary. Jednak agresja i przemoc jest świadectwem wielkiej wewnętrznej ciemności, nieprzeniknionego mroku, wręcz czerni ich sumień.
Jest też inna ślepota. Ślepota bezradności wobec przemocy. Ślepota, która sprawia, że człowiek nią ogarnięty ulega kłamliwemu przekonaniu, kłamliwej podpowiedzi naszego największego nieprzyjaciela, szatana: „Nic już nie da się zrobić, zawsze już tak będzie, musisz tak żyć”. Gdy taka ślepota ogarnie człowieka, wtedy najczęściej dopada go paraliżująca, smutna bierność wobec doświadczanej przemocy.
W cytowanym fragmencie Ewangelii Jezus sam o sobie mówi, że jest Sędzią, ale nie takim, który potępia, karze lub ewentualnie łaskawie uniewinni. On jest Sędzią, który osądzając mój lęk i moją bezradność łagodnie ukazuje prawdę, delikatnie wprowadza w przestrzeń świetlistej nadziei, a zarazem potężnie umacnia w przekonaniu, że z Nim wszystko jest możliwe, nawet powstrzymanie przemocy najsilniejszych ciemiężycieli, najzmyślniejszych dręczycieli i najświatlejszych prześladowców. Tylko nie wolno ulec bierności, nie wolno tylko popaść w bezradność. Warto dać się przekonać Jezusowi, który dziś mówi przemocy: „Stop!”.
Modlitwa
Dobry Jezu, Słońce Sprawiedliwości, dotknij moich oczu, abym przejrzał. Dotknij mojego umysłu, abym zrozumiał Twoją potężną przewagę wobec wszelkiego zła. Dotknij mojego serca, abym poczuł, że jesteś Sędzią łagodnym, pełnym najczulszej miłości wobec Swoich dzieci.
To niesamowite! Wracając w IV NWP samochodem z Zakroczymia właśnie „sobie” śpiewałam: Dotknij Panie moich oczu… 😉
Cudowne rozważania!
Szczęść Boże Ojcom Kapucynom z Zakroczymia