Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. Mt 23,11-12
Chociaż tylko kilka razy w ewangeliach pojawiają się zacytowane wyżej słowa Pana Jezusa, to mogą one być powodem nieustannej udręki człowieka, który doświadcza niekończącego się poniżania. Przecież zadręczyć mogą „na śmierć”, dźwięczące w uszach, powtarzające się jak mantra w umyśle i sercu, oskarżające stwierdzenia: Największy to sługa! Kto się poniża, będzie wywyższony! Czy takiej udręki chce dla swych przyjaciół Pan Jezus? Czy pragnie, aby chrześcijanin poddał się, gdy siejący przemoc ludzie chcą uczynić go sługą, niewolnikiem? Czy Jego umiłowani mają pozwolić, aby ich poniżano, odbierano im poczucie godności, hańbiono? Odpowiedzi na tak postawione pytania trzeba szukać w samej Ewangelii i w przykładzie, jaki daje nam Pan Jezus.
Dzisiejszy fragment Mateuszowej ewangelii jest najpierw przestrogą skierowaną do wszystkich chrześcijan, aby nie szukali potwierdzenia swej wartości w poniżaniu innych ludzi. Nikomu nie wolno wykorzystywać swojej pozycji ojca, nauczyciela, mistrza, dyrektora, aby innych ludzi poniżać, traktować bez szacunku, czyli po prostu gorszyć. Takie zgorszenie polega na przekonaniu człowieka, że jest gorszy i że sam jest temu winny. W takim rozumieniu sługa to ktoś, kto nie gorszy innych, bo jest przyjacielem, równoprawnym partnerem w budowanej relacji, nawet jeśli byłaby to relacja pomiędzy ojcem a synem, matką lub córką, podwładnym i przełożonym. W tej perspektywie człowiek, który się poniża to ktoś, kto pragnie „zawalczyć” o „wielkość”, o „wywyższenie” powierzonych jego opiece lub władzy ludzi. Taki rzeczywiście będzie wywyższony i tylko taki, w świetle dzisiejszej ewangelii, będzie sługą dzieła „wywyższania”, dowartościowywania innych.
Sługa według nauki Jezusa jest zobowiązany także, by strzec swojej godności oraz do obrony granic własnej tożsamości. Czynimy to, gdy stajemy się sługą z wyboru, a nie służącym, czy niewolnikiem, gdyż ci są z reguły zmuszeni sytuacją życiową lub przymuszeni zniewoleniem do takiej roli. Nie czynią tego z własnej nieprzymuszonej woli, ale dlatego że ktoś ich zniewolił, czy to fizycznie, czy psychicznie, wykorzystując ich położenie, ich sytuację życiową. Służący, niewolnik to ktoś, kto służy silniejszemu od siebie, to ktoś, kogo traktuje się gorzej, często pozbawiany szacunku, godności, przymuszony do bycia uległym. Nie liczy się tu jego zdanie, co do wykonywanych poleceń.
Jezusowy sługa, to ktoś z gruntu inny. To ktoś, kto służy z wyboru, z miłości, ktoś, kto daje siebie, bo sam wie kim jest, zna swoją wartość i godność dziecka Bożego. Nie usługuje wedle czyjegoś życzenia czy oczekiwania (nie spełnia czyichś oczekiwań), ale z właściwą sobie mądrością i rozwagą pragnie dobra drugiej osoby i służy tak, by to dobro było celem każdego podjętego działania. Wychodzi do drugiego z pozycji nie wyższości, ale serdeczności, szanując również siebie i swoje wartości.
Ciekawy jest fakt, że Pan Jezus poucza nas również, abyśmy nie odpowiadali agresją na agresję ludzi wywyższających się ponad innych, ale próbowali „zastopować” tę przemoc, która rodzi się w nas jako odpowiedź na cudzą złość. Jezus mówi: „Słuchajcie ich, ale uczynków ich nie naśladujcie”. Wyrażając treść tej prawdy inaczej możemy stwierdzić, że myśl Pana Jezusa idzie w skądinąd znanym nam kierunku: „Zło dobrem zwyciężaj!”.
Modlitwa
Naucz mnie bycia dobrym sługą, a nie służącym. Naucz mnie mądrze i z miłością służyć bliźnim, a chroń mnie przed postawą bezmyślnego niewolnika.